ZAPRASZAMY
« [ Ilość wyświetleń: 1829

Czemu w związku masz dawać 50%


Nie szokuje cie to? Dla niektórych może to stanowić objawienie. Jakby ktoś w pewnej chwili zrzucił kogoś tą odpowiedzialność za to. czy związek się uda czy nie. Ktoś usłyszał. że to ważne, by pozwolić sprawom toczyć się naturalnie. Jak i, że nie koniecznie trzeba dawać to co się ma do oddania. Ba, ponoć można pozostać z pustymi rekami. Karolina pierwszy raz dowiedziała się usłyszała, że w związku trzeba dawać z siebie 50 proc. od swojej psychoterapeutki. Zasada 100 %. Jest banalna. Połowa jest dla niego, a druga dla mnie, jasne ? Razem powinno wyjść 100 proc. miłości. Nie mniej, nie więcej i mimo że chłodna kalkulacja zdaje się nie mieć dużo cech wspólnych z miłością, równowaga musi być utrzymana. Równowaga wewnątrz samej siebie - między tym, ile uczucia dajemy sobie a ile dajemy na zewnątrz. Powtarzana od dawien dawna hipoteza, zgodnie z jaką nie możemy kochać autentycznie innych, gdy nie potrafimy kochać samych siebie, nie jest banalna. Jest trafna i autentyczna.
CO TO ZNACZY DAWAĆ Z SIEBIE 50 PROCENT?
Zgodnie z niekorzystnymi stereotypami to kobiety dają z siebie więcej. Dla sprawdzenia tych pogłosek poproszono o opinie psycholog Katarzynę Micewicz a także psychologa oraz seksuologa Tomasza Łabskiego. Tym sposobem chciano poznać opinie obu płci. Wg Pani Katarzyny: „50 proc. to ewidentnie mnóstwo, a z pewnością dostatecznie dużo, by druga strona nie czuła się źle i byśmy same czuły komfort w relacji. Dużo osób mimo to ma skłonność do notorycznego niezachowywania tej zasady. Ludzie angażują się w związek za bardzo za dużo, czy za mało. Obie postawy miłe nie są. Jak dajemy z siebie za dużo, to poza wykańczaniem siebie obciążamy drugą stronę. Jeśli zaś mało inwestujemy, to nasi partnerzy nie są zadowoleni i odczuwają, że ich odtrącamy. Nie zapominajmy, że w każdym związku panuje zasada miłość - 100 proc. Jest łatwa – gdy dasz z siebie 70 proc., to twój partner jedynie 30 proc. Jak ty 90 proc., on 10 proc., bo suma ma się zgadzać. W praktyce znaczy to, że nie ma opcji, by obie strony dały z siebie po 90 proc., bo jak ktoś da za dużo, to ewidentnie druga strona nie ma przestrzeni, by się pokazać, by walczyć o re­lację. Z tego powodu dajemy z siebie jedynie 50 proc. Tomasz Krasusld zatwierdza, że problem „dawania z siebie 100 proc.” jest nagminny w jego gabinecie. I nadmienia: „Poza kontaktami z partnerem także to samo obowiązuje w relacji rodzica z dzieckiem czy w miejscu pracy. Zasada jest jedna, że jak nie jest nam dobrze ze sobą, nie będziemy umieli zadowolić innych. Z tego powodu na początek zawsze trzeba myśleć o swoim samopoczuciu”. I dopiero wówczas możemy celowo koncentrować się na wymaganiach bliskich osób.
GDZIE JEST W TAKIM RAZIE DRUGA POŁOWA?
Cała koncepcja zdaje się być kontrowersyjna? Objaśnijmy w takim razie co jest z resztą naszego zapału. Katarzyna Micewicz twierdzi wprost: „ Reszta należy do nas samych. To czas i energia, jaką musimy dać w dbanie o siebie, kształtowanie swych zaintere­sowań i pasji, oraz samorealizację zawodową. Będziemy wówczas bardziej atrakcyjne dla drugiej strony, i same poczujemy się lepiej. Ponadto w przypadku rozstania o wiele prościej będzie nam wrócić do równowagi. Nie będziemy żyć z uczuciem że cały świat nagle runął nam na głowę. Zostaje wtedy pozostałe 50 proc. siebie”. A Tomasz nadmienia: .Kontrowersyjne czy nie, ważny tu jest zdrowy egoizm. Utożsamia nam się pejoratywnie, a prawda jest jedna, iż to swe potrzeby należy odbierać ekspresowo. Przykład? Znużenie po pracy. Pomyśl, czy faktycznie troszczymy się o to, by mieć przestrzeń do wypoczynku. Jak zaprzeczamy , ponadto chcemy jeszcze zaspokoić wymagania drugiej strony ponad swe siły, z pewnością przyjdzie frustracja i złość. Tzn efekt odwrotny do zamierzonego”.
CO TO OZNACZA DAWAĆ W ZWIĄZKU ZA DUŻO?
„Tzn, że ja zaangażowałam się za bardzo i on uciekł ?, pomyślisz. Czy tak naprawdę jest cos takiego jak „dawanie siebie za dużo”? Tomasz rozpoczyna całkiem przewrotnie: „Po to w końcu jesteśmy w związkach, by siebie dawać. Jakby spytać inaczej: ,, Czy ja o siebie dobrze zadbałam?’’ . I mimo, że odpowiedz na to pytanie także nie należy do najprostszych, łatwiej nam ocenić, czy my dla siebie zrobiliśmy stosownie dużo. Nierzadko wpadamy też w pułapkę swych oczekiwań, jakie nazywam ,, kłopot z czy­taniem w myślach’’. Liczymy, że partner ma dokładnie wiedzieć, czego w danym momencie chce, a to w końcu nie jest takie łatwe. Starajmy się wiec nie myśleć o dawaniu, pomyślmy, czy mamy wolną przestrzeń w danej relacji do odbierania swoich emocji.Oraz: czy znam swe pragnienia i potrzeby? I czy je spełniamy? Jak wszystkie odpowiedzi brzmią tak, a przy tym jesteśmy pewne, że druga strona również troszczy o siebie, możemy spotkać się w połowie drogi. I wówczas jest nadzieja, że nam będzie wygodnie”. Kasia Micewicz także dostrzega ten problem, opierając się na pacjentkach, jakie odwiedzają ją w gabinecie. „Nierzadko ma styczność z dziewczynami, jakie dają za dużo, pożądanie na początku jest bardzo duże by naruszać tą granicę, a potem bardzo cierpią, bo są wykorzystywane i traktowane instrumentalnie. Dawanie za dużo bazuje na tym, że notorycznie spełniamy wymagania partnera, pomijając swoje. Np. dziewczyna nie odwiedza swych rodziców, boon liczy, że weekendy będą spędzać z jego bliskimi. Czy inna historia - ona ma alergie na kota, ale jednak biorą ze schroniska koty. To, w końcu kończy się tragicznie, ona ląduje w szpitalu, lecz kot jest z nimi nadal. Ona bowiem wie, że to zniszczy ich związek. Czyli naraża zdrowie w imię miłości. Dużo osób pewnie powie: w końcu sama tego chciała? A wic problem jest w tym, że ona obawia się odtrącenia, a i ma poczucie, że jak sprzeciwi się partnerowi, będzie odtrącona i skrytykowana. Na ogół za dużo wiele dają te dziewczyny, jakie mają małą samoocenę. Jak i te, którym zdaje się, że zasłużą na miłość jedynie wówczas, gdy dadzą w związku z siebie 100 % ”.
JAK POZNAĆ, ŻE ROZŁOŻENIE SIŁ W ZWIĄZKU JEST NIERÓWNOMIERNE?
Jak już rozpoznamy swoje potrzeby, pora przejść do ich oznajmienia. Jedynie szczere wyznanie uczuć i pragnień daje nam tak ewidentnie nadzieje na polepszenie sytuacji. Co, gdy jednak wciąż czujemy, że to my w relacji angażujemy się bardziej? Tomasz mówi: „Komunikacja jest najistotniejsza. Jak nadal coś z siebie dajemy, nie wymagając nic w zamian, nie wiemy, czy ewidentnie nasze potrzeby są zapewnione, czy też nie. Są i przypadki, gdzie partner przyznaje, że nie umie spełnić oczekiwań. Wówczas musicie oboje pomyśleć nad rozwiązaniem”. Katarzyna zaś wnioskuje to tak: „Powiem coś osobliwego. Zakochana po uszy osoba jest dla swego partnera wielkim ciężarem! Ma on bowiem zadanie dźwigać na sobie świadomość, że bez niego, druga strona całkiem się rozleci. Ludzie na ogół nie dadzą rady za długo tego znosić, a więc w skutek tego unikają relacji. To nierzadko autentyczne dramaty. Mocno zakochana kobieta płacze, czuje że jej partner jest nieczułym draniem, wystrzegającym się bliskości. Panie w moim gabinecie stale mówią: »Tyle mu dałam, wyrzekłam się życia dla niego, a on mi się tak odpłacił ? Doskonale wiem co to cierpienie i uczucie porażki. A jednak wiem, że nierzadko takie rozstanie jest istotną lekcją dla kobiety - uczy, że stałe poświęcanie się to wymęczanie drugiej strony, jakiego nie sposób znieść. Gdy na sesje do mnie przybywają dziewczyny i mówią: Coś sobie zrobię, jak on odejdzie, wówczas zawsze mówię im, że brzmi to jak koniec związku. Jak jesteśmy uzależnione od mężczyzny, czyli nie umiemy żyć bez niego, to sygnał, że związek jest toksyczny, a relacja chora. Nie jest to na pewno miłość, mimo, że to uczucie doskonale ją naśladuje. Brzmi to w końcu jak przysięga z Romea i Julii. Mimo to odbierając psychologicznie taką miłość jak szekspirowska, dostrzec możemy uwikłanie, niedojrzałość oraz toksyczność, nie wielkie uczucie.
CZY „TEN, OSOBA DAJĄCA MNIEJ W ZWIĄZKU” ZAWSZE REALIZUJE SIĘ W NIM LEPIEJ, BEZPIECZNIEJ, BARDZIEJ STABILNIE?
Moim zdaniem 50 proc., o jakim mowa, to symboliczna liczba. Prawda jest jedna, że na rozmaitych etapach życia wymagamy rozmaitych rzeczy. Istnieją i ludzie, jacy będą czuli się wygodnie nawet w relacji, gdzie (znów nieco symbolicznie) otrzymują 30 proc”, mówi Tomasz. Istotne jest wiec, by rozpoznać swe potrzeby, a następnie pomyśleć, jak je zaspokoić w tym związku, w tej chwili i na konkretnym etapie życia. Katarzyna widzi mimo to jakąś zależność: „Część ludzi uważa że w wielu związkach jest podział na osobę kochającą i tę, jaka daje się kochać. Ewidentnie, ci, dający się kochać, mają przewagę, lecz na dłuższą metę to jest denerwujące. Takie osoby szybciej zdradzają i czują miłość do innych, bo aktualny partner nie stanowi dla nich obiektu do zdobycia czy do eksplorowania, ponieważ cały czas o nich walczy, a nierzadko sam nie potrafi brać. Umiejętność brania jest natomiast tak istotna jak i zdolność oddawania się drugiej osobie”.
Czy złamane serce może zabić? Czemu w związku masz dawać 50% Czy sport oddziałuje na seks?



Komentarze (1)
Adam i artur

Chcialbym zamuwic na jutro 25 lutego na godzine 13 do 14:30 fajnom laske

Dodaj komentarz:
Autor:
Komentarz: 0 zn.

5 litera w wyrazie SEXUSTAWKI?
Dodaj zdjęcie +/ Max 8 MB
Czy sport oddziałuje na seks? Czy złamane serce może zabić?



NIE:
TAK: